wtorek, 6 stycznia 2015
Śniadanie zmarką TRIND
Witajcie moi drodzy, grudzień był dla mnie istną jazdą bez trzymanki. Na nic nie miałam czasu i ciągle zbierały mi się zaległości. Mam nadzieje że styczeń okaże się spokojniejszy i uda się nadrobić wszystkie braki. Stąd ten post o evencie który odbył się 1 grudnia., czyli o śniadaniu z marką Trind w ambasadzie Holenderskiej.
Pomysł zorganizowania takiej imprezy w Ambasadzie to był strzał w dziesiątkę. Miło jest otrzymać takie zaproszenie i być jedną z nielicznych. Produkty Trind nie są już dla mnie nowością bo mam okazje je dobrze przetestować. Jednak posłuchanie o marce od jej założyciela to już inna historia. Atmosfera była przyjemna i na luzie. Po prezentacji czekały na nas malutkie naleśniczki, przysmak holendrów i czas na pytania, rozmowy czy spostrzeżenia. Za naleśnikami nie przepadam ale te smakowały zupełnie inaczej i były przepyszne. Na szczęście znalazła się okazja do kolejnej rozmowy z Frankiem (cudownym facetem) na temat produktów Trinda. Przedstawiciele tej marki to wspaniali ludzie, wysłuchają wszystkich uwag co do produktu te złe jak i te dobre. Nie są zadufani w produkcie jak inni przedstawiciele różnych marek z jakimi miałam do czynienia. Jeżeli mamy jakieś krytyczne uwagi to je wysłuchają z uwagą.
Już niedługo na blogu pokaże się recenzja balsamu do paznokci, który otrzymałam na evencie. Jest to nowość na polskim rynku i po wstępnych testach powiem wam że przyda nam się taki produkt.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ja również dostałam zaproszenie,żałuję,że nie mogłam się tam pojawić. Niestety,nie mogłam opuścić w ten dzień szkoły ;c Cieszę się,że dobrze się bawiłaś :)
OdpowiedzUsuńŻałuję, że nie dałam rady się pojawić, ale choroba nie wybiera :( Świetne spotkanie, oby więcej takich w miłej atmosferze :)
OdpowiedzUsuń